|
www.identify.fora.pl Forum serii identify. |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bÓ.
harlequin girl.
Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Matrixa. xd
|
Wysłany: Śro 15:01, 16 Lip 2008 Temat postu: zgłosznie. Oo |
|
|
a).
Aleksandra Ewa.
bÓ.
b).
16.
c).
[link widoczny dla zalogowanych]
7765869
d).
Lissethe ‘Lisa’ Violette Rowe.
e).
Angelina Jolie.
[a do pobocznych to:
Thomas 'Sloan' McClane – Morgan Freeman
Wesley 'Costa' Gibson – James McAvoy.
Matthew 'Cross' Scott – Ethan Hawke.
f).
Co byś zrobiła, gdybyś pewnego dnia, obudziła się we wraku zmasakrowanego samochodu, pistoletem w ręku, krwią spływająca po policzku i bez cienia przeszłości?
Co byś zrobiła, gdyby okazało się, że prawie czterdzieści procent tego ciała zdobią tatuaże?
A co byś zrobiła, gdybyś znalazła wojskowy identyfikator na szyi, ze swoimi danymi, a Ty, nadal byś nic nie wiedziała?
Lissethe 'Fox' Violette Rowe.
13.12.1978
Nowy York.
Lisa Rowe, pseudonim 'Fox'.
Lat dwadzieścia osiem.
Ta, która współpracowała z KBK, FBI, CIA, NASA i AFSA.
Ta, która zdradzała tajemnice rządów Francji, Belgii, Austrii, Niemiec, Białorusi, Rosji, Polski, Włoch, Hiszpanii i Stanów Zjednoczonych.
Ta długonoga, błękitnooka brunetka.
Ta, o inteligentnym, lustrującym spojrzeniu.
Ta, która co dwa tygodnie biega do psychiatry i chce zdemolować mu cały gabinet.
Ta, która od trzech miesięcy walczy z dziwną chorobą.
Ta smutna dziewczyna, ze złamanym uśmiechem...
Kiedyś; należała do Bractwa. – Tyle udało się jej dowiedzieć. Czy chce do tego wrócić?
Dzisiaj; zagubiona w świecie straconych marzeń, koszmarze rzeczywistości, stara się odnaleźć, tych, których w przebłyskach świadomości widzi. – To jej życie. Chce od tego uciec.
g).
Stukot dziesięciocentymetrowych szpilek. Obcisła i seksowna, czarna sukienka, długi płaszcz i włosy tegoż samego koloru, lekko potargane przez letni wiatr, niesamowicie błękitne oczy, lustrujące każdego miniętego człowieka, wytężony słuch i węch. Wojowniczka, potrafiąca się wmieszać w tłum. Pomijając fakt, że była prawdopodobnie najpiękniejszą piętnastolatką stąpającą po ziemi, o spojrzeniu doświadczonej życiem kobiety, oraz jej brutalnie wyrafinowane sposoby znęcania się, przynależność do Starszyzny i Czysta Krew, to przypominała zwykłą kobietę.
Potrafiła bezbłędnie wmieszać się w tłum. Manipulować ludźmi, ich myślami. Była idealną aktorką i cichą morderczynią. Była wprost idealna pod każdym względem. Doskonałe wymiary ciała; sto sześćdziesiąt dwa centymetry wzrostu, czterdzieści jeden kilogramów.
Doszła do niewielkiego zaułku, przy starym, zniszczonym i praktycznie nie używanym tatrze w Port Angeles. Niestety, a może i nie?, ten, który był uzurpatorem spotkania, które miało się niedługo odbyć, miał dość dużą słabość do starych, zniszczonych i praktycznie nieużywanych teatrów. Uśmiechnęła się nieznacznie pod nosem, a był to uśmiech tak lodowaty, tak przerażający, że zmroziłby nawet największego ‘twardziela – wilkołaka’, a warto dodać, że te utrzymują zazwyczaj niepoprawnie wysoką temperaturę ciała.
Na samym końcu cieśniny, pomiędzy teatrem a starą kamieniczką, która robiła za sklep i dom mieszkalny w jednym, majaczyły jakieś postacie. Gdyby była zwykłym człowiekiem, nigdy by ich nie dostrzegła. Nie ruszały się i mogłoby się zdawać iż to manekiny lub marmurowe rzeźby, wyjęte spod dłuta Mistrza. Dwóch mężczyzn i kobieta. Oni w skrojonych na miarę garniturach od Gucciego. Ona w szytej na miarę czarnej sukience. Anioły i Demony w jednym.
- Spóźniłaś się – uśmiechnęła się lekko, lecz jej ton jednoznacznie wskazywał na to, że bardzo ją to uraziło. W szkarłatnych włosach kobiety, zagrały księżycowe refleksy.
- Nie mnie pretensji do mnie tylko do amerykańskich linii lotniczych – warknęła oburzona impertynencją koleżanki czarnowłosa kobieta.
- Przestańcie – powiedział monotonnym głosem mężczyzna stojący bliżej rudowłosej.
Wyglądał on niczym cherubin z długimi, brązowymi włosami opadającymi na ramiona, z lekceważącym sposobem bycia i błyskiem w czarnych oczach, był idealną partią. Ale nie dla niej. Dla niej nie liczył się nikt, oprócz Veroniki de Tencin. Jej protektorki o krwistoczerwonych włosach. Robiła ona bowiem za oparcie i siostrę w jednym.
- A może przejdziemy do sedna sprawy, i może nasz szanowny Armand zaprosi nas do teatru, abyśmy nie wyglądali na zabójców czających się w ciemnościach na swą ofiarę? – Z jej ust wyleciał monolog, który zmusił wymienionego powyżej Armanda le Perrault do głośnego, perlistego śmiechu.
- Błagam cię, Julienne – teatralnym gestem udał, że wyciera łzę z oka – nie rozśmieszaj mnie. My jesteśmy zabójcami. – Wyraźnie zaakcentował słowa ‘jesteśmy’, by dodać nieco powagi, dość komicznej scenie. – Jesteśmy niczym narośl rakowa na łodyżce róży – zbliżył się do kobiety – zabijamy od środka, i nic tego nie zmieni. – Panna Benefici lekko przygryzła pełną wargę. Wyglądała wtedy na taką niewinną. Taką nieskalaną złem i przelaną przez siebie krwią.
- No tak... – powiedziała po chwili namysłu – My – nałożyła wyraźny akcent na to słowo – nie stosujemy się do jakże wysublimowanych i, notabene dość idiotycznych zasad biednego Carlislea Cullena, któremu się wydaje, że ze swoim sabatem uda mu się naprawić świat – powiedziała drwiąco. Ktoś w rogu odchrząknął.
- Słowo ‘sabat’ nie jest tu odpowiednie, moja droga Julienne. – Louis de Pointe du Lac, jak na prawdziwego dżentelmena i arystokratę przystało, czekał, aż kobieta dokończy przemowę, by coś dodać, bądź też sprostować. – Oni nazywają się ‘rodziną’. A tak po za tym – uśmiechnął się leciutko – to twój rodzony ojciec. Skąd w tobie tyle zgryzoty i nienawiści do niego? –
- Jak zwał tak zwał – Veronica machnęła z gracją ręką, lecz widać było w jej oczach histeryczny błysk. Nie chciała ranić Julie, wypominaniem jej, kim jest głowa rodziny Cullenów. Tak wiec zgrabnie wykręciła przyjaciółkę od odpowiedzi. – Nie zebraliśmy się tutaj by rozprawiać o tym, jak ci pieprzeni Cullenowie się kochają, uwielbiają, pomagają oczyszczać środowisko naturalne i tak dalej. Chodź fakt, faktem, że będą dość istotnym zagadnieniem w naszym, z braku lepszego słowa, nazwę to, spotkaniem. – Spojrzała wyzywająco na Armanda. – Możemy wejść do środka?
Wszyscy rozsiedli się w strategicznych miejscach na wygodnych krzesłach w stylu wiktoriańskim, w pokoju, robiącym kiedyś za olbrzymią garderobę największej gwiazdy. Wyglądali wręcz nieludzko w przyćmionym świetle pomieszczenie. Ich skóra fosforyzowała, a paznokcie lśniły, niczym cyrkonie. Oczy świeciły, jak latarnie morskie.
Julienne, podobnie jak Veronica wyjęła papierosy i zaczęła jednego z gracją palić. Armand natomiast przycupnął w rogu patrząc się na pełne piersi, czarnowłosej piękności unoszące się pod obcisła sukienką. Na chwilę się w nich zatracił wyobrażając sobie różne, niekoniecznie moralnie poprawne sceny, w których ważną rolę odgrywałaby owa dziewczyna. Benefici widząc na co się tak zagapił jej przyjaciel, zaśmiała się perliście i, o dziwo, bardzo ciepło.
- Może przejdziemy do tematu? – Wyrwała brutalnie Armanda z letargu. Ten odchrząknął i spojrzał po wszystkich.
- Tak... Jak wiecie naszym głównym problem jest teraz niejaka Isabella Swan. Znajduje się zbyt blisko Edwarda Cullena – spojrzał znacząco na Julie, której twarz wykrzywił ohydny grymas – i ogólnie całej rodziny Cullenów – Veronica splunęła na ziemię – Tak, doskonale znamy twoje zdanie, Veroniko. Wszyscy mamy dość podobne, do twego...
- No i trudno się dziwić. – Wpadła mu w słowo Julie. – Podają się za Wampiry. Za rasę doskonałą pod każdym względem, a są tylko nędznymi Mieszańcami. Przecież wszyscy doskonale znają tę historię o Viktorze i dziwnej ludzkiej kobiecie. Dlaczego dziwnej? Tak zawładnąć sercem potężnego Wampira. Niedopuszczalne. Magiczne, wręcz. Przecież jako jeden z pierwszych...
- Żaden z pierwszych! – Obruszył się Louis. Nagle wyzbył się dobrych manier.
- Ach tak, wybacz. Inaczej, jeden z tych, którzy jako pierwsi pili z Akashy. Oczywiście nie licząc Mariusa, Pandory i kilku innych, ale jednak prawda jest taka, że mimo tego, że przestał – odchrząknęła – zrezygnował z bycia Wampirem, pozostały w nim pewne geny, silne, bo umocnione krwią Królowej, które przekazał swoim dwóm synom i córkom. A oni, mimo, że powstali od pół-wampira i kobiety śmiertelnej, przekazali je dalej, tak więc powstali wszyscy Mieszańcy. Cullenowie, Volturi i wiele innych rodzin, są ich potomkami w nie do końca prostych liniach. Problem w tym, że wiele z nich, takich, jak rodzina Carlislea, nie są świadomi, że istnieją tacy, jak MY. Wampiry Czystej Krwi, które, na czele z Maharet czuwają nad ich spokojnym życiem. Najbardziej żałosny jest fakt, że ta cała Alice Cullen, czy Edward uważają, że są jedyni w swoim rodzaju, bo jedna widzi przyszłość, a drugi czyta w myślach. To są tak zwane Pozostałości. Ona ma moc dar Przewidywania, a on Dar Umysłu, który każdy z Wampirów Czystej Krwi posiada! – Zaśmiała się głośno, a Veronica i Armand jej powtórowali. Louis uśmiechnął się nie znaczono, ukazując kawałek swych białych kłów. – Wiem, że może te historie są już wam znane... – Louis pokiwał przecząco głową, natomiast Veronica wpadła jej w słowo:
- Nie znałam jej na tyle dokładnie. Bardzo mnie zainteresowało...
- Tak. Ale lepiej nie zagłębiajmy się w historie plugawych mieszańców. Jeszcze czymś się zarazimy – pani de Tencin wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem – fakt, że rozbawiają do łez, tak więc pomyślałam, że warto będzie je sobie przypomnieć... Ach! Zapomniałabym. Pozostaje jeszcze kwestia słońca. Oni tylko świecą, jak posypani brokatem, my giniemy, spalamy się na popiół, oczywiście z biegiem stuleci możemy się pokazywać w promieniach słońca, jednak te nadal nas osłabiają. Oni mogą prowadzić normalny tryb życia, jednak łatwiej ich zabić. Nie mają Daru Ognia, tej szybkości, zwinności. No i niesamowicie szybko się zdradzają i są cholernie przewidywalni – w jej oczach zabłysła dziwna żądza mordu. – Jeszcze jednym ważnym punktem, działającym na ich niekorzyść jest to, że ich pragnienia są nieposkromione. Nie mogą przebywać z ludźmi, bo by ich zabili. Ciągle muszą polować, a jak dossają się do ofiary, to zabijają. Nie umieją tak, jak my, kosztować, brać po łyczku – Julienne uśmiechnęła się szeroko, widząc, że jej wypowiedź zrobiła na przyjaciołach dość duże wrażenie.
-Ale teraz wróćmy do naszego planu – podjął Armand. – Jest łatwy, prosty i przyjemny. Mianowicie, Julie pójdzie do Carlislea – z gardła dziewczyny wydobyło się niekontrolowane warknięcie. Le Perrault spojrzał na nią karcąco. – Jesteś jego córką, na pewno przyjmie cię z rozłożonymi ramionami...
- Ale ja jakoś nie specjalnie się będę cieszyła się na innego widok. – Wyszeptała teatralnie.
- Musze cię rozczarować – uśmiechnął się mściwie. – Będziesz najszczęśliwsza dziewczyna pod słońcem. Jesteś cudowną aktorką, przez co szybko owiniesz sobie wszystkich Cullenów wokół małego paluszka. – Dziewczynie wyraźnie poprawił się humor po wyrafinowanych komplementach przyjaciela. – Trochę u niego zabawi, wszystkiego się dowie. Pamiętaj: narośl rakowa na łodydze róży – pouczył ją subtelnie. – Tymczasem Veronica i Louis pójdą pertraktować z Samem z La Push. Ja natomiast wybiorę się do Kravena de Merteuil. Powinniśmy dojść do porozumienia. O ile rodzinka Cullenów nas nie wyprzedziła, w co szczerze wątpię.
- Faktycznie. Łatwe, proste i przyjemne. Tylko powiedz mi jedno, co do tego wszystkiego ma ta cała Swan? – Zapytał Louis po dłuższej przerwie, w ciągu której Julie i Veronica podziwiały prostotę plany Armanda.
- Bella Swan jest tu kluczem.
- Powtarzasz słowa Mariusa – powiedziała Julienne powstrzymując się od nagłego napadu śmiechu.
- Tak. To prawda – przytaknął jej le Perrault. – Bella Swan jest kluczem do całej historii, gdyż jest potomkinią Kayhama w prostej linii. – de Tencin głośno wciągnęła powietrze, Louis spojrzał z mieszana strachu i złości w oczach na Armanda. Tylko Julie nie poruszyła się chodź by o milimetr.
- Ostro – skomentowała całą sytuację.
- Czyli to oznacza, że stanowi dla nas ogromne zagrożenie – stwierdził de Pointe z nutą zaciekawienia w głosie.
- Nie. Nie ona sama, ale jej dusza.
- Wykradniemy jej dusze. – Stwierdziła podniecona Benefici.
- Dokładnie – Armand uśmiechnął się szeroko.
- Super! – To zwyczajne, proste i jakże spontaniczne podsumowanie rozładowała całą atmosferę i dobry humor udzielił się reszcie towarzystwa.
- Tylko musimy pamiętać, aby nic nie stało się do momentu, gdy znajdzie się w Pałacu Maharet i Mekare. Bo inacz4j wszystko szlag trafi. Julienne ma zajmować się Culleniami, aby za bardzo ci, nie zajmowali się Swan. To jest kwestia kilku dni. Potem będziesz mogła ich wykończyć – Julie oblizała sobie wargi z lubością. – A teraz rozchodzimy się do swoich zadań – oznajmił i jako pierwszy, w okamgnieniu opuścił teatr.
Stukot dziesięciocentymetrowych szpilek. Obcisła i seksowna, czarna sukienka, długi płaszcz i włosy tegoż samego koloru, lekko potargane przez letni wiatr, niesamowicie błękitne oczy lustrujące każdego miniętego człowieka, wytężony słuch i węch. Wojowniczka gotowa w każdej chwili do ataku, kierowała się do uroczego hotelu, szła ciemnymi uliczkami, by po drodze wypijając po kropelce krwi od każdego przechodnia klasy społecznej najniższej. Złodziei, menelów, morderców, bezdomnych, pijaków. I tak przez kilka godzin, do zaspokojenia głodu...
___________________________________________________
Jaki żal ze mnie jest.
Nie wiem, czemu, ale obwiniam Esterę. XD
Idę się spakować z moimi chorymi pomysłami, po trzykrotnym obejrzeniu 'Wanted' i 'Przerwanej Lekcji Muzyki' oO
Przepraszam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Cyź .
astronautka .
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: rochester .
|
Wysłany: Śro 15:03, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
jako że ja nie mam nic przeciw, jestem za. xd
na resztę trochę zaczekasz, bo wakacje są i wszystko jest ciiche. xd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bell.
Snow White Queen.
Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:07, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
o! Ola przyszła ! xdd
Ale, czemu ja winna ? xd
Za.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bÓ.
harlequin girl.
Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Matrixa. xd
|
Wysłany: Śro 15:10, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
bo mi szytko wytłumaczyłaś, oczywiście pod moim przymusem, ale jednak xdd
dzięki., Wam obydwu. {:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cyź .
astronautka .
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: rochester .
|
Wysłany: Śro 18:20, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
OFF TOP!
bella ma poesy w avatarze!
(nie mogłam się powstrzymać. )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nela.
Mrs. Cullen
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Forks
|
Wysłany: Śro 18:26, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Poesy jeszt faajna^^
ja chyba za, choć przeszkadza mi ten pseudonim bo jest prosto z 'Wanted' xp
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bell.
Snow White Queen.
Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:49, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Cyź . napisał: | OFF TOP!
bella ma poesy w avatarze!
(nie mogłam się powstrzymać. ) |
noo. xdd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lilian.
i gotta go my own way.
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Etykieta coca-coli.
|
Wysłany: Śro 18:49, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
za xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bÓ.
harlequin girl.
Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Matrixa. xd
|
Wysłany: Śro 18:54, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Nela. napisał: | ja chyba za, choć przeszkadza mi ten pseudonim bo jest prosto z 'Wanted' xp |
buhahahah! xd
tak xd
przecież napisałam, ze to przez to, że za dużo razy obejrzałam ten film xddd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ryżuu.
boska burdelmama.
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:15, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Za, ale na litość! Zmniejsz sygnaturę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cyź .
astronautka .
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: rochester .
|
Wysłany: Śro 20:39, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Przyjęta!
Rób bloga, daj ikonę i te sprawy. xd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|